30 kwietnia 2016

Przepraszam!!!

Hej kochani
zdaję sobie sprawę, że rozdziały pojawiają się zazwyczaj w weekend. Najczęściej w sobotę nocą, ale to w nocy przychodzą mi najlepsze pomysły! Jak już od niedawna wspominam, inspiracja nie za często mnie odwiedza. Zatem pomyślałam, że jeśli ja nie mam pomysłów, to może Mery coś wykombinuje... teraz stwierdzam, że to był błąd. Pomyłka polegała na tym, że całe życie myślałam, że moja przyjaciółka ma umysł typowo humanistyczny(bo do przedmiotów ścisłych się nie nadaje), więc byłam pewna, że sobie poradzi! Zatem w piątek zapowiedziałam jej o moich planach, że to ona napisze nowy rozdział. Niestety moim zdaniem nie wyszło jej to najlepiej... Tak więc przepraszam was bardzo, ale napiszę po swojemu rozdział 21, który pojawi się jutro lub w poniedziałek. Sorki jeszcze raz, a tu żeby zrobić dziewczynie na złość, wstawię to co próbowała sklecić :). Przerobię z jej pięknej opowieści kilka elementów i myślę, że będzie dobrze. Tylko błagam was nie przywiązujcie się do opowiadania Mery, bo niektóre elementy przeczą rozwojowi całej tej powieści! Prawdziwy rozdział 21, przypominam niedziela lub poniedziałek.
Ashley 
xxx


Obudziłam się w łóżku. Patrzę na zegar, a tam 17:33. Jak się domyślam, to Will znowu mnie przeniósł, po tym jak zasłabłam. Nagle przypominam sobie co dokładnie się zdarzyło jeszcze parę godzin temu. Siadam, a przed sobą widzę zaciekawioną mordkę lisa.
- Nieźle pospałaś.
- Z tego, co wiem, to nie śpieszy mi się  nigdzie.
- Co się stało, że rano tak szybko wybiegłaś? 
- Miałam straszny sen, przepowiednie, to się znowu zdarza, bla bla bla, opowiadam mu sytuacje.
- Te postacie to nie, kto inny jak skrzaty, co bronią od wieków przejścia pomiędzy światami. Światem ludzi, a naszym. Ujawniają się tylko w nagłych sytuacjach, czyli pokazały się, ponieważ zori próbują przekabacić na swoją stronę wszystkie rasy! Przepowiednia zaczęła się sprawdzać!
- Okej, ale co mam zrobić w tej sytuacji?
- Musimy dostać się do kolejnej rasy - czarownic i to jak najszybciej. - rzekł William, który wkroczył do pokoju.
- A ty skąd się tutaj wziąłeś koleżko? 
- Przyszedłem sprawdzić, czy już się obudziłaś ale gdy szedłem korytarzem usłyszałem, że już z kimś rozmawiasz.
- Will, to Joe, przyjaciel.
- Miło ciebie poznać kolejny człowieku, który dąży do zbawienia naszego świata.
- Powiedział, że miło mu cię poznać.
- Z wzajemnością.


Około 19 razem z Willem poszliśmy na obiado-kolację do restauracji przy budynku, w którym mieszkaliśmy. Omówiliśmy parę ważnych spraw związanych z dzisiejszym porankiem i ustaliliśmy strategię, kiedy do naszego stolika zbliżył się (tu będzie ktoś ważny, i ktoś kto ma sens tu być Caspar chyba.. czekaj, on jeszcze żyje?).
- Niestety, ale nie jesteśmy w stanie rozpatrzeć pozytywnie waszej prośby.
- Dlaczego? - spytałam.
- Głupie pytanie, wampiry wciąż wam nie ufają. Bez tego nie idziemy dalej.
- Ok zaraz coś wykombinuje.

O godz. 20 już wszystko było gotowe. Wszyscy zebrali się na apel, który zorganizowałam. Nastąpiła przemowa.
- (i tu byłaby jakaś wspaniała motywacyjna przemowa, którą Ashley by napisała ale ja nie mam głowy do takich przedstawień, więc po prostu jest tu przerwa, chyba że coś wymyślę - wtedy napiszę).
Wszyscy popatrzyli na mnie jak na głupią ale o chwili, jakby wszystko zrozumieli, wstali i zaczęli wiwatować.
- Okej, zarządzam, że wy jesteście odpowiedzialni za przygotowania do walki, zbroje, miecze i konie, czy coś tam - wasze wyposażenie jest najwyższej jakości, więc zostawiam wam to na głowie. My następnego świtu wyruszymy z najlepszymi w walce wampirami do następnej sekty, zdecydowanie najgroźniejszej - czarownic.
Tłum zamarł.
- Czy nie boicie się po dzisiejszej sytuacji? - zapytał ktoś z pośród ludu.
- Gdybyśmy się bali, to nie było by nas aż tutaj, dzisiaj. - odpowiedział William. A myślałam, że to ja jestem od przemówień.
Wszyscy się ucieszyli i udali na imprezę na rynku, którą zorganizowałam. Wszyscy bawili się świetnie! Kiedy zmęczyłam się densami, poszłam usiąść na krzesło i napić się ponczu, gdy w pewnym momencie poczułam lodowaty oddech na karku. To był...

Mery


8 komentarzy:

  1. Wisi mi czy wstawisz rozdział jutro, pojutrze czy za tydzień

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha ale mega! Twoja przyjaciółka nadaje się do pisania komedii :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezuu normalnie krzyczałam ze śmiechu jak czytałem ten kawałek napisany przez Merkę! I tak w ogólnie nic nie ma tam sensu i omg niech ona napisze jakiś dodatek do tej twojej książki czy coś bo genialne to jest!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. króliczek swędzistopa1 maja 2016 10:27:00 CEST

      zgadzam sie! powinna napisac cos nie zwiazanego z ta fabula ♥♥3

      Usuń
  4. no i gdzie ten rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  5. KTO TO BYŁ MERY?? TERAZ WSZYSCY POZOSTANIEMY W NIEWIEDZY

    OdpowiedzUsuń
  6. I to: i tu byłaby jakaś wspaniała motywacyjna przemowa, którą Ashley by napisała ale ja nie mam głowy do takich przedstawień. hahaha

    OdpowiedzUsuń