6 listopada 2016

Rozdział 33

Kimkolwiek jesteś. Cokolwiek zrobisz. Nigdy. Powtarzam nigdy nie możesz przewidzieć, czy cię nie zdradzą. Możesz uciekać, walczyć i wmawiać sobie, że ciebie to nie spotka. Ale rzeczywistość jest inna, mniej kolorowa. Bo bez względu na to kim jesteś każdy może oszukać każdego. Mówią, że ludzie są głupi. Ale wbrew pozorom są sprytni, przebiegli, kreatywni i... głupi. Są tylko ludźmi.
A może aż ludźmi?

Will
Mieliśmy plan. Wczorajsza noc była pełna roboty. Wraz z przedstawicielami każdej rasy stworzyliśmy plan bitwy, która ma się odbyć w pierwszą pełnię księżyca. Czyli za niecałe dwa dni. Czy byliśmy gotowi? Obserwator powiedziałby, że tak. Fizycznie jesteśmy na najwyższym poziomie, a psychicznie? Wielu zaprzecza słuszności walki z zori. Dzielą się oni na trzy grupy. Pierwsza uważa, że nie ma to sensu. Druga, że po walce ponownie się rozdzielimy, a trzecia dalej ma obiekcje do siebie nawzajem. Clover stara się jak może, aby nastawić ich na naszą stronę. Ale od dłuższego czasu mam wrażenie, że nikt jej nie słucha, że straciła swój dar. Zyskała tyle szacunku wśród wszystkich ras, a teraz? Z każdym dniem wydaje mi się, że chce się poddać. Co nie jest do niej podobne.
Plan polega na wystawieniu na przedzie naszych wojsk czarownic, które za pomocą żywiołów odepchną pierwszy atak. Wiadomo, że zori jest więcej niż nas. Tylko, że my mamy większą motywację do wygranej nawet ci, którzy wątpią są żądni krwi.
Druga fala to elfy, które początkowo będą siedziały an drzewach, a wtedy nastąpi atak z powietrza. Będą strzelać palącymi się strzałami z naszych przeciwników.
Ostatni atak wykonany zostanie przez wilkołaki, zmiennokształtnych i wampiry. Tym mamy zamiar ich dobić. Walka odbędzie się na granicy terenu zamieszkiwanego przez zori, a naszym. Kiedy tylko pojawimy się tam, wyczują nasz zapach i nasze zamiary po czym przystąpią od razu do ataku.
Westchnąłem i opadłem na sofę. Czuje, że coś się nie uda. Ba! Zawsze, kiedy coś planuję to to nie wychodzi. Opracowanie strategii zajęło nam dobry tydzień i niby wszystko jest ładnie pięknie, ale czuję w kościach, że zaskoczą nas czymś. To nie jest tak, że walczymy z jakąś nędzną rasą. O nie, walczymy z wrogami, którzy mają przewagę liczebną, a także nie bez powodu sto lat byli postrachem innych. Mamy silnych przeciwników i musimy wierzyć, że my jesteśmy równie silni, aby stawić im czoła.

Dwa dni później.

- Wszystko gotowe - oznajmił, Paul.
- Niech wszyscy zbiorą się na placu głównym - odpowiedziałem wypranym z emocji głosem.
Clover stała przed lustrem i poprawiała włosy ułożone w idealnego koka. Przyglądałem się jej uważnie. Była ubrana w czarną bluzę, spodnie i buty tego samego koloru. Westchnęła głęboko i odwróciła się w moją stronę. Przybrała na twarz lekki uśmiech. Nie był wymuszony. Podszedłem do niej, złapałem jej twarz w dłonie i spojrzałem głęboko w oczy. Musiałem mieć pewność. W jej niebieskich tęczówkach nie było ani cienia strachu.
- Nie boisz się? - zapytałem, a ona skwitowała to wzruszeniem ramion.
- Tyle przeszliśmy razem, że strach to jest jedyne uczucie, którego nie odczuwam.
Skinąłem głową, następnie chwyciłem ją za rękę prowadząc w stronę drzwi. Wyszliśmy pomieszczenia kierując się na plac główny. Byli tam wszyscy. Kobiety, mężczyźni, dzieci. Każda rasa. Po tej bitwie będą albo żyli w spokoju do końca świata albo ten koniec nastąpi jeszcze dzisiaj. Wilkołaki były pobudzone od pełni księżyca. Właśnie dlatego wybraliśmy ten termin, aby wilkołaki stanowiły bardzo ważną część naszej armii, ponieważ są w pełni swoich sił. Jedynym minusem jest też to, że zori również podczas pełni stają się silniejsi. Coś za coś.
Popatrzyłem na zgromadzonych, dziewczyna, którą trzymałem za rękę spuściła wzrok.
- Już od cholery się nasłuchaliście gadek motywujących do zjednoczenia - zacząłem, a zgromadzeni wybuchli stłumionym śmiechem - To jeszcze jedna wam nie zaszkodzi. Może na początek się przedstawię? - wszyscy popatrzyli na mnie zdziwieni myślą, że mnie znają? To są w błędzie - Nazywam się William Foster mam dziewiętnaście lat, żyło mi się stosunkowo dobrze, ale później wyruszyłem za Casparem do waszego świata - nastąpiła cisza - To tutaj odnalazłem swoje miejsce. Tu znalazłem przyjaciół i sens życia. Nie straćcie tego. Macie o co walczyć. Walczycie o swój dom, o waszych bliskich, o wolność, a przede wszystkim o życie, które dla was jest wieczne. Czy pozwolicie, aby zori odebrały wam to wszystko?
- Nie! - krzyknęli zgodnie.
- A może sami im to oddacie?
- Nigdy!
- No to jak wygracie?
- Wygramy razem, zjednoczeni, bo walcząc osobno jesteśmy niczym. Tylko razem możemy coś zmienić! Czas wypełnić proroctwo!
Uśmiechnąłem się z zadowoleniem.
- Czas proroctwa! - zgodziłem się, a następnie wyjąłem nóż myśliwski i wbiłem go centralnie w serce, Clover. A raczej zori, który mocą zaczerpniętą od zmiennokształtnych przybrał postać dziewczyny. Domyśliłem się tego od razu po tym jak powiedziała, iż się nie boi walczyć. Clover może udaje, że jest niezniszczalna, ale jest człowiekiem, a ludzie bez względu na wszystko zawsze się boją. To nasza wada, a zarazem zaleta. Mamy świadomość porażki, której się boimy, ale strach nas motywuje do pokonania własnych lęków. Dzięki niemu twardo stąpamy po ziemi.
Wszyscy w szoku przyglądali się moim działaniom. Po chwili rzekoma postać dziewczyny zaczęła się zamieniać w najbardziej typowego zori. Chyba każdy wiedział, co to oznacza. Brak wybranki proroctwa, a zastąpienie ją zwykłą kreaturą to chyba czytelny znak, że Clover nie żyje.
Niektórzy płakali cicho, a inni byli wściekli lub zszokowani.
- Śmierć zori! - krzyknąłem, a tłum mnie poparł.
Za Clover!

Siedziba zori, ten sam dzień.

- Lisek mówi, że przybędą dzisiaj - odparł jednen z wazeliniarzy, którzy tylko nie chcą zostać zabici przez Malcolma, więc robią wszystko co im się każe.
- Dobrze. Czyli wystawiają się na samobójstwo? - zapytał władca.
- Taak - zająknął się.
- Coś ukrywasz? - bardziej stwierdził niż zapytał, Malcolm.
- Boo oni wydają się być naprawdę doobrze przyygotowani - odparł. Bał się, że zdenerwował swojego Pana, a nie chciał stawać mu na drodze, kiedy ten jest wściekły lub niepocieszony. Jednak władca roześmiał się głośno, jego przydupas pierwszy raz usłyszał śmiech, co z tego, że ironiczny, ale po raz pierwszy go usłyszał, ponieważ on i jego pobratymcy nie wiedzieli, co to jest uczucie szczęścia, czy też radości. Przepełniała ich agresja i nadmierna pewność siebie. Chociaż patrząc na pomocnika władcy, istniały wyjątki.
- Nic się nie martw, skończymy z nimi nim zdążą wymówić "Poddajemy się!". Szykuj wszystkich naszych wojowników. Chcę ich widzieć zaraz przed pałacem. Dzisiaj przejmiemy całą tą krainę. Nawet nie wiedza ile oszczędzili nam czasu. Wydaj rozkazy moim ludziom, mój pomocniku. Powiedz im, że mają zabić każdego zdrajcę lub przeciwnika własnej rasy, mają chronić mnie! Mają poświęcić własne życie dla mnie. Bo ja tu jestem królem i Panem tego wszystkiego, a jak kraina będzie za mała, aby spełnić moją żądzę władzy to zawojujemy też świat ludzi!
Wazeliniaż zanotował wszystko trzęsącą się ręką, a następnie odważył się spytać.
- A co z dzieeewczyną?
Malcolm spojrzał na niego jeszcze bardziej dumny z siebie.
- Ma być żywa. Jest jedną z nas. Dzięki niej jestem jeszcze potężniejszy. Zadziwiające, co potrafi zwykły człowiek. I jest tylko moja jest na każde moje zawołanie. Ona jest moją marionetką, a ja pociągam za jej sznurki i gram nią we własną grę.

Od razu uprzedzam, że do końca naszego związku (czytelnik - autor) dzielą nas dwa rozdziały! Właśnie Cp skończy się już nie długo planuję zrobić jeden zwykły rozdział taki na maksa długi, bo musi być tam wszystko i ostatni to będzie krótki epilog! Następnie napiszę jakieś wypasione podziękowania i Czas proroctwa zostanie w naszych wspomnieniach i sercach. Od razu mówię miałam pomysł na drugą część, ale jak się okazało nie jestem zbyt dobrą autorką powieści fantastycznych :). No i nie będzie drugiej części po prostu. Przy okazji chcę wam już tutaj napisać kontakt do mnie i Mery (to znaczy na razie tylko do mnie, bo Mery jeszcze nie podałam hasła, ale jak najszybciej postaram się to zrobić). 
Nasz email to: newbookashandmer@gmail.com
Ten email stworzyłam już do nowej książki i tego nowego bloga i ogólnie to jest kontakt do nas w jakiejkolwiek sprawie piszcie śmiało.
I w tym momencie od razu mówię link do nowego bloga z nową książką będzie udostępniany tylko dla ludzi, którzy postanowią do mnie napisać! Już wam tłumaczę. Nowa książka będzie zawierała dużo prywatnych rzeczy jak i moje poglądy na temat innych ludzi. I chcę uniknąć napływu osób, z którymi miałam różne przygody na tym blogu (choć sądzę, że jak będą chciały to i tak nowego bloga znajdą). 
Podsumowując, nowa książka będzie miała zawarte w sobie elementy zimy (tja wiem, zę to dziwne, ale akcja dzieje się zimą i to jest bardzo istotne), to od tej pory roku bierze się tytuł i dużo z fabuły. Ogólnie ja mam zimą urodziny, więc w dzień moich urodzin oficjalnie rozpoczynamy przygodę z nowym blogiem - 7 grudnia. Zatem w tym dniu powysyłam do osób, które napiszą do mnie na maila lub na twitter'a, którego również zamierzam założyć, żebyście mieli gdziekolwiek z nami kontakt i po prostu napiszcie coś o sobie lub do nas, wtedy na waszą wiadomość odpowiemy i dodamy link nowej książki. Tak to się będzie odbywać. 
Do następnego,
Ashley xxx

8 komentarzy:

  1. IMFGMSEIEBAKSB CI CO POSZLI NIECH ŻAŁUJĄ JA WIEDZIAŁAM Że COŚ WSTAWISZ JENDNSNS

    OdpowiedzUsuń
  2. No dobra rozdział przeczytany, czy ja też dotanę podziękowania dlatego że jestem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wytrzymasz do końca to dostaniesz takie wypasione podziękowania 😋😉

      Usuń
  3. Hej, chcielibyśmy przeprosić (tak właściwiej to bardziej ja niż jenn ale piszę też za nią, bo wierze, że też jej przykro) za to że namąciliśmy tak na waszym blogu. To było nie potrzebne i głupie. Nie liczymy na przyjaźń z wami, ale chcielibyśmy żebyście wybaczyły nam i nie były złe. Nadal z chęcią czytamy rozdziały i nie możemy doczekać się końcu cp! Świetny rozdział i naprawdę sorry za wszystkie złe chwile.

    Noires i Jenn (ale bez Jenn)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest tylko internet. I wszyscy jesteśmy ludźmi i popełniamy błędy. Wybaczamy wam i nie jesteśmy złe. Trzymajcie się:)

      Usuń
    2. Dzięki wielkie za wyrozumiałość! Do napisania kiedyś tam :)

      Usuń